Sprawdź jak zostało rozwiązane zadanie: Porozmawiajcie o tym dlaczego – waszym zdaniem ludzie patrzą w niebo. W swoich wypowiedziach możecie wykorzystać wybrane czasowniki z ramki
kamilka8530 Kto mieszka w kosmosie ? Co tak na prawdę jest w życiu najważniesze ? Gdzie szukać bratniej duszy ? Jak wyglada życie w kosmosie ? Jaka jest cena błędów ? Ile jest gwiazd na niebie ? Kiedy człowiek jest szczęśliwy ? / Kiedy skończy się świat ? Czy moje życie jest takie jakiego sobie życzy Bóg? / 8 votes Thanks 12
Dlaczego ludzie patrzą w niebo 3-4 zdania Natychmiastowa odpowiedź na Twoje pytanie. konradmaterny konradmaterny 07.09.2016 Polski Szkoła podstawowa Niektóre ryty naskalne, wykonane przez Indian około 800 lat temu w kanionach na terenie dzisiejszego pogranicza Kolorado i Utah w USA, miały związek z obserwacjami astronomicznymi, np. z przesileniami zimowym i letnim – ustalili archeolodzy z Krakowa. Naukowcy z Instytutu Archeologii UJ w Krakowie prowadzą badania w regionie Mesa Verde od 2011 r. Jest to jeden z najbogatszych archeologicznie regionów w Ameryce Północnej, znany głównie ze słynnych prekolumbijskich miast skalnych, zbudowanych w niszach i schroniskach skalnych, w malowniczych i głębokich kanionach. W badanych przez polski zespół kanionach znajdują się pozostałości około czterdziestu małych osad, skupionych wokół centralnej siedziby nazywanej Castle Rock Pueblo. W XIII wieku zbudowała je i z nich korzystała ludność kultury Pueblo. „Od 2014 r. odkrywamy tam liczne ryty i malowidła naskalne. Część z nich nie była do tej pory znana naukowcom” – opowiada PAP szef projektu badawczego dr Radosław Palonka z Instytutu Archeologii UJ w Krakowie. Znaki te mają różną formę, niektóre z nich to figury geometryczne, czasem tworzące skomplikowane wzory. Uwagę polskich badaczy przykuła część rytów, które znajdują się w specyficznych miejscach: ukrytych w załomach skalnych. Zaczęli przypuszczać, że być może mają one związek z obserwacjami astronomicznymi i bywają oświetlone jedynie w określonych dniach w ciągu roku. „Intuicja nas nie myliła. Uważamy, że w co najmniej w sześciu z badanych przez nas osad znajdują się tego typu ryty, a w dwóch z nich prowadziliśmy bezpośrednie, wielogodzinne i wielodniowe obserwacje” – mówi dr Palonka. Jedno ze skupisk rytów znajduje się w niszy skalnej obok pozostałości po obronnym domostwie sprzed ok. 800 lat. Ryty te znajdują się na płaskiej, skierowanej na południe ścianie skalnej, która jest przysłonięta przez nawis skalny. Tworzą je trzy spirale i liczne mniejsze elementy, np. prostokątne motywy i zagłębienia. Aby sprawdzić swoje przypuszczenia, archeolodzy prowadzą od kilku lat obserwacje panelu w konkretnych momentach w roku – w okresie przesileń i równonocy. „Okazało się, że podczas przesilenia zimowego, 22 grudnia, promienie słońca przesuwają się po całej środkowej części panelu z rytami i przechodzą równo przez kolejne spirale oraz podłużne nacięcia” – opowiada archeolog. Częściowo to zjawisko jest także widoczne w okolicach równonocy wiosennej i jesiennej. Przez pozostałą większość roku panel i obecne na nim ryty cały czas znajdują się w cieniu, bądź w pełnym słońcu. Jaką funkcje pełniły tak usytuowane panele naskalne? Z rozmów ze współczesnymi Indianami Pueblo, jak również z informacji etnograficznych z XIX w. wynika, że mogły to być kalendarze. Obserwacja ruchu Słońca wyznaczała dawniej rytm życia religijnego i towarzyszących rytuałów. „Początek interakcji słońca ze spiralami na panelu pokrytym rytami miał miejsce na kilka tygodni przed przesileniem zimowym. Zjawisko to mogło wyznaczać początek przygotowań i całego procesu rytuałów i rytualnych zabiegów, tańców i uroczystości, które miały kulminację właśnie podczas przesilenia zimowego” – opowiada dr Palonka. Naukowiec dodaje, że do dzisiaj przesilenia – szczególnie letnie i zimowe – mają ogromne znaczenia religijne dla różnych grup Indian Pueblo z Arizony i Nowego Meksyku. „Nawet dziś wyznaczają one rytuały, uroczystości i momenty związane z rolnictwem: zasiewami, zbiorami oraz przygotowaniami do tych praktyk” – podkreśla. Podobne zjawisko, dotyczące oświetlania rytów naskalnych przez słońce w specyficznych momentach roku, archeolodzy odnotowali w innej osadzie w Sand Canyon. Tyle że tam ryt był doświetlony w regularny sposób przez promienie słoneczne wyłącznie w godzinach porannych i wczesnych południowych w czasie przesilenia letniego, czyli w czerwcu. Dr Palonka podkreśla, że jego zespół będzie kontynuował badania sztuki naskalnej pod kątem jej powiązania z astronomią. Do badania sztuki naskalnej Polacy stosują również nowoczesne techniki, np. skanowanie laserowe, łącznie z wizualizacjami 3D. Dzięki temu są w stanie dostrzec elementy sztuki naskalnej niewidoczne gołym okiem. Chodzi tu ryty, które ze względu na upływ czasu zostały niemal zatarte, ale precyzyjne pomiary wychwytują nawet niewielkie różnice na powierzchni skał. Indianie Pueblo byli jednym z najbardziej rozwiniętych rolniczych społeczeństw indiańskich Ameryki Północnej już na długo przed przybyciem Kolumba do Nowego Świata. Do dzisiaj region ten jest zamieszkały przez wiele plemion indiańskich, Pueblo, Nawaho i Apaczów, które w dalszym ciągu czują silną więź z ziemią przodków i praktykują wiele dawnych tradycji i obrzędów. PAP – Nauka w Polsce, Szymon Zdziebłowski, szz/ zan/ Jeśli istnieje przeciwieństwo monogamii, to z pewnością jest nim życie seksualne małp bonobo. Bonobo wolą rozwiązywać problemy za pomocą seksu. Lubią seks na zgodę i seks dla relaksu Najlepsza odpowiedź blocked odpowiedział(a) o 17:44: zapominają o świecie...myślą o bliskich osobachmyślą o przyszłości planują różne rzeczynic mi wiecej nie przychodzi do głowy ... Odpowiedzi I_Luv odpowiedział(a) o 17:43 Ja kicham jak patrze w niebo. kora^^ odpowiedział(a) o 17:43 Gapią się na chmury xdSzukają w nich kształtów xdd Mumiarek odpowiedział(a) o 17:43 Żelutka odpowiedział(a) o 17:44 marzą, myślą siedzą leżą stoją zastanawiają się nad pogodą albo coś..xD Osto odpowiedział(a) o 17:44 blocked odpowiedział(a) o 17:44 nie potrafią odróżniać na ziemi blocked odpowiedział(a) o 17:45 Ja się masturbuje patrząc w niebo bo widze tam justyna beibera ;* :F blocked odpowiedział(a) o 17:45 chmury i się co jest tam u o bliskich, którzy piękno wzrok od patrzenia w słońce ;P. Marza, tesknia, rozmyslaja, zastanawiaja sie, sluchaja muzyki, glowkuja, dochodza do jakiegos wniosku...itp. blocked odpowiedział(a) o 17:43 Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Dlaczego niebo jest niebieskie? - materiał Błażeja Prośniewskiego Kiedy ludzie zaczną zaludniać kosmos? Ostatnia aktualizacja: 04.06.2012 11:28
normalny67 Kiedy patrzę w niebo widzę niebo pełne gwiazd, które przypominają różne kształty np. zwierzęta, rośliny albo ludzi. 4 votes Thanks 2
Kliknij tutaj, 👆 aby dostać odpowiedź na pytanie ️ Dlaczegi ludzie patrzą się w niebo ? Proszę pomóżcie .. Jedno z najstarszych miejsc na Ziemi, w którym nieprzerwanie – najprawdopodobniej od 5000 lat – żyją ludzie. Położenie wysoko w górach na 2300 m przez wieki, aż do 1968 roku wiązało się z kompletnym odcięciem od reszty Azerbejdżanu. Dla chcących tu przybyć podróżników Hinalug był obietnicą przygody kuszącą swoją niedostępnością i etniczną izolacją mieszkańców. Dziś, kiedy do wioski prowadzi tylko częściowo szutrowa droga, przyciąga tym bardziej, jawiąc się jako świat, który bezpowrotnie odchodzi.***Świat najmniejszyHinalug (w j. azerskim Xinaliq) jest najwyżej położoną miejscowością w Azerbejdżanie, a przy tym jedną z najwyżej położonych stale zamieszkanych wiosek na Kaukazie. Mieszkańcy zachowali tutaj swój odrębny – przez wielu badaczy uznawany za niespokrewniony z innymi grupami językowymi – język hinalugijski, którego nie rozumieją nawet mieszkańcy okolicznych wiosek. I choć w lokalnej szkole do 11 klasy, 350 dzieci uczy się zagrożonej wymarciem mowy swoich przodków – przybyłych tu starożytnych albańskich plemion, a jeszcze w byłym ZSRR poczyniono kroki do jego skodyfikowania spisując alfabet składający się z aż 77 liter, tożsamość Hinalugijczyków każdego dnia przegrywa walkę z unifikującym się lepiej zrozumieć i docenić każdą chwilę w Hinalug, sięgnęliśmy ponownie do Planety Kaukaz Wojciecha Góreckiego:Początek lat siedemdziesiątych – moment, kiedy umarła hinalugijska tradycja. Najpierw, w krótkim czasie, zanikł dawny obrządek weselny – rodzice nowożeńców nie stawiali już namiotu dla gości, ceremonii nie uświetniał deklamator. Potem młodzież straciła nagle zainteresowanie dla popisów sprawności, które wcześniej odbywały się co wiosnę i składały się z miejscowej odmiany zapasów oraz wyścigów do granic osady. Na hinalugijskich połoninach chłopcy zaczęli uganiać się za futbolówką. Zmarły ostatnie babcie znające hinalugijskie pieśni. W roku 1968 powstała pierwsza prymitywna droga, łącząca Hinalug z większym przełomem był rok 2006, kiedy to Hinalug postanowił odwiedzić prezydent. Położenie asfaltu skróciło wówczas czas przejazdu z Kuby do niecałych 2 godzin. Dziś, choć droga ma momentami duże braki i wiedzie nad przepaściami, latem pokonują ją nawet stare łady kultury złowieszczą, że Hinalugijczycy zginą. Ich kultura i poczucie więzi ugnie się pod naporem globalizacyjnej siły. Niepodobna zaś zatrzymać tego procesu i odmówić jego mieszkańcom dostępu do zdobyczy cywilizacji, wyjazdów i będzie więc więcej socjologicznych mnie Hinalugijczycy to przede wszystkim ludzie, którzy patrzą w niebo!Jak mało co sprzyją ku temu zapierające dech okoliczności przyrody. Choć z otoczonej wysokimi szczytami wioski próżno wyczekiwać wschodu czy zachodu słońca, które ujawnia się dopiero wtedy, gdy góruje już wysoko na niebie, a znika równie szybko niezauważone za kolejną górą, chmury odgrywają tu codziennie nowy spektakl nie umykający uwadze zajętych codziennymi obowiązkami mieszkańców. Pogrążeni w myślach, wychodzą na dachy swoich domów wpatrując się w dzieła Matki położenie jest niesamowite. Domy otulają dookoła jedną górę, zbudowane są z rzecznego kamienia piętrowo, jeden na drugim, tak, że dach jednego stanowi dziedziniec drugiego. Dachy te są zwykle płaskie, łączą ze sobą kilka domów i sprzyjają przypadkowym sąsiedzkim spotkaniom. Jak gdyby nigdy nic sąsiad chodzi tu sąsiadowi po dachu! Wraz z budową drogi do Hinalug przybyła jednak blacha. Ku uciesze mieszkańców i ku zgorszeniu turystów, etnografów i konserwatorów wypiera ona budulec stosowany tu od zarania możliwych do zwiezienia tu wszelkich cywilizacyjnych dobrodziejstw i przekleństw, wciąż jednak ogrzewanie wody i domów bazuje na biopaliwie – oborniku. Wieki spędzone w izolacji od reszty świata sprawiły, że mieszkańcy byli w pełni samowystarczalni, a problem braku na tej wysokości drewna wciąż rozwiązuje się zwożonymi z gór suchymi kępkami mchu i bydlęcymi odchodami. Te wypala się w formie cegieł, a następnie układa się wzdłuż polsko – hinalugijskiePodróże na Kaukaz nauczyły nas otwartości na innych. Zawsze zostawiamy sobie czas na niespieszne wędrówki bez celu i rozmowy, z którymi jak na razie w tym regionie świata szczęście mamy niebywałe. Szybki rekonesans w terenie i okazuje się, że w Hinalug znajduje się nie tylko szkoła, dwa sklepy, meczet, ale też jednopokojowe muzeum i 380 domów, z których co chwila wyłaniają się przeurocze twarze. Moje serce podbiły dziewczynki i chłopak zbierający rumianek. Niestety nie znał ani rosyjskiego, ani angielskiego, więc poza wymianą informacji na temat lokalnego sklepu, wymianą pozdrowień i zgody na zdjęcie nie udało nam się bliżej rozmowę odbyliśmy zaś w Xinaliq z nauczycielem historii. Po kilkukrotnym okrążeniu wioski i zwiedzeniu okolic wybraliśmy się do tutejszego sklepu, który pełni też rolę herbaciarni. Wzięliśmy dzbanek czornego czaju i wyszliśmy na zewnątrz. Po chwili padło:Riebiata, a wy atkuda?Tak rozpoczęła się nasza rozmowa z człowiekiem, który z niebywałą estymą opowiadał nam o miłości do Hinalug będącym, poza córkami i żoną, źródłem jego największego czas spędzam jeżdżąc konno po okolicznych górach. Są przepiękne. To nasze święte miejsca. Tutejsi ludzie, choć mają taką możliwość, niechętnie wyjeżdżają na dłużej. Zresztą sam zobacz na te chmury i szczyty. Możesz cały dzień się w nie wpatrywać i nigdy nie masz dosyć tego piękna.***Po wymianie serdeczności, zdjęciu na pamiątkę i ciepłym pożegnaniu, chcieliśmy wybrać się w góry. Zapytani o drogę mężczyźni zaprosili nas jednak do wspólnej gry w tryktrak! Próba nauczenia nas zasad zakończyła się rychłą jednak nie straciliśmy w oczach panów, bo jeden z nich, Yusif, nieśmiało zagaił:A może macie ochotę na szklankę herbaty? Chodźcie, zapraszam do mojego domu!No właśnie. Herbata!Nie ma w Azerbejdżanie spotkania z drugim człowiekiem bez celebracji tej chwili przy filiżance czaju. W całym kraju czajownie wypełnione są po brzegi mężczyznami prowadzącymi niekończące się rozmowy. Narodziny, pogrzeby, odwiedziny, wymiany poglądów czy grę w tryktrak musi dopełnić złocisty napój w przezroczystej szklance w kształcie kwiatu posłodzić taką herbatę? W ustach! Kostkę cukru przegryza się i rozpuszcza ciepłym, intensywnym, goryczkowym naparem nie w szklance, a w buzi. Nierzadko jedna taka kostka starcza na ledwie jeden łyk. A jak nie cukier, to konfitura. Jeszcze słodsza, zwykle z wielkimi cząstkami owoców czereśni. Obowiązkowo z podstawką służącą do chłodzenia czaju przez jego Yusifa była więc szklanka herbaty i nauka umiejętnego wylewania jej do talerzyka. Następnie przelewania z talerzyka do opowieści o życiu na końcu świata. Było też pokazywanie śmiesznych filmów w internecie w wersji popisy i prężenie muskułów. Pokazywanie bydła, oprowadzanie po finalnie, było zaproszenie do meczetu. Okazało się, że Yusif, dusza człowiek, jest mułłą – opiekunem świątyni. Otworzył, wybrał najładniejszą z chust i mocno wczuł się w rolę fotografa.***Po takich chwilach i wyjątkowych spotkaniach łatwo popada się w zachwyt i łatwo o stawianie ostrych tez. Z pewnością część Hinalugijczyków chce wyjechać. Z pewnością jeszcze mniej tradycji zostanie w najmłodszym pokoleniu. Kiedy jednak przed zmierzchem duża część wioski wychodzi na zewnątrz, kiedy widzi się dzieci i dorosłych wpatrujących się w mgłę, wtopionych w gęste obłoki zawieszone tuż nad ich głowami, w sercu robi się cieplej. Z taką romantyczną wizją wioski zostajemy i taką mieliśmy szczęście ją (XINALIQ) – INFORMACJE PRAKTYCZNEJak dojechać do Hinalug? Odcięta przez wieki wioska w czasach ZSRR doczekała się utwardzenia drogi, co skróciło czas dojazdu o wiele godzin. Jedynie zimą lub po obfitych deszczach potrzebne jest 4×4 i wtedy sprawdza się nieśmiertelna łada niva, którą na tutejszych drogach widzieliśmy nie macie wypożyczonego auta, do Hinalug (Xinaliq) z łatwością dojedziecie z Kuby (Quba). Jedynym wyjściem jest taksówka. Cena za przejazd zależy od waszych umiejętności negocjacji. Mieliśmy oferty za 50, 70 manatów, skończyło się na 35 (77zł) za całe auto – tylko w razie czego mieliśmy o tym nie informować innych turystów, którzy płacili 50..na osobę. W drodze powrotnej za całe auto płaciliśmy już nie 35, a 20 manatów, bo do miasta podwiózł nas miejscowy, a nie szukacie oszczędności i macie dużo czasu, możecie przyjechać tu dzieloną taksówką. Najłatwiej znaleźć współpasażerów na targu obok hotelu Xinaliq w Kubie. O turystów może być trudno (w całej wiosce oprócz zorganizowanych wycieczek spotkaliśmy jedynie ich kilku), ale na targu miejscowi sprzedają sery i robią zaopatrzenie. Zagadajcie, powinno udać się zabrać z innymi. Do niewielkiego auta upychają nawet 9 osób, także wtedy cena oscyluje w okolicach 3-5 aut jeździ na tej trasie, ale się zdarzają. Jeżeli traficie na turystów, autostop powinien zadziałać, jeżeli jednak weźmie Was miejscowy, liczcie się z opłatą kilku manatów. Tak podróżują miejscowi, tak podróżują i i sklepy Do Hinalug powoli wkracza turystyka i jak mówią mieszkańcy – z roku na rok turystów jest coraz więcej. Są to jednak głównie zorganizowane wycieczki, a przede wszystkim osoby, które wpadają na kilka godzin i nie zostają tu na noc. Nie znajdziecie więc tu ani jednej restauracji. Znajdziecie za to dwa sklepy, z czego w jednym możecie poprosić o ciepłą herbatę (duży dzbanek czarnego czaju kosztuje 2 manaty – nieco ponad 4zł).Z noclegami jest łatwiej i da się je zabookować nawet na i airbnb. Przez internet nie jest drogo (100zł-120zł za pokój 2 osobowy ze śniadaniem), ale jest drożej niż na miejscu. Za 25 manatów (55zł) za osobę dostaniecie prywatny pokój, śniadanie, obiad i kolację. Odradzamy nocleg u pana Rehmana (jego dom jest na początku miejscowości), dawno nie spotkaliśmy tak niesłownego człowieka. Zresztą nie tylko nam zalazł za skórę, inni mieszkańcy wsi, z którymi rozmawialiśmy też nie wyrażali się o nim zbyt pochlebnie. Najlepiej jeśli pójdziecie do muzeum na górze wioski i tam poprosicie o nocleg, na przykład u Hinalug brak jest luksusów. Nie ma tu kanalizacji, toalety są na dworze, prysznice rzadko kiedy dysponują ciepłą wodą, a śpi się na ogół jak miejscowi – na materacach rozłożonych na podłodze. Zasięg telefoniczny jest, najlepszy przy meczecie na wzgórzu.
Ludzie patrzą w niebo z wielu rozmaitych powodów – czasami szukają w nim prognozy na to, jak będzie wyglądał czekający ich dzień, czasem ucieczki od tego, co otacza ich w przyziemnej rzeczywistości, a czasem odpowiedzi na pytania, których nie znajdują w kierującym się logiką i przyczynowością codziennym życiu.

Aniołowi Stróżowi Alicji Po prostu nie mają czasu! Nie są wcale źli lub bezbożni. Wiara nie jest im potrzebna, bowiem zajęci są innymi rzeczami. Biegają ze wschodu na zachód i z zachodu na wschód, z północy na południe i z południa na północ. Tak zagonieni, tak zmęczeni i bez siły, że nie ma już miejsca dla Mszy świętej, modlitwy, refleksji nad sensem swojego istnienia. Cały tydzień, od poniedziałku do soboty „uharowani”, a więc wieczorem w sobotą pójdą się zabawić: bawią się do czwartej nad ranem, a w niedzielę śpią do czwartej po południu, i znowu zaczyna się nowy tydzień. Nowy tydzień starego życia. I nie ma miejsca dla wiary, a tym bardziej dla niewidzialnych aniołów. Człowiekowi jednak wiara konieczna jest do istnienia. Jestem człowiekiem, gdy wierzę. Potrzebujemy wiary w siebie, wiary w drugiego człowieka i wreszcie wiary w Najwyższego. Bez tej wiary stajemy się istotami, które tylko z nazwy są ludźmi. I to prawdziwy problem naszej epoki. Są nawet tacy, którzy w nic nie wierzą. Pełni rozpaczliwej pustki rosną na pustyni swoich lęków. Dlaczego człowiek boi się wiary? Albowiem wiara to powierzenie się, zaufanie komuś. To także porzucenie egoizmu, który przykleił się do naszego JA. A tymczasem życie bez wiary wydaje się dla wielu bardziej wygodne. „Nie muszę się modlić”, „nie muszę chodzić do kościoła”, „nie muszę przestrzegać przykazań”. Idźmy dalej – najczęściej wcale nie wiemy, w Kogo nie wierzymy. Są tacy, którzy powiedzą, że z wiary wyrośli. Są tacy, dla których jest ona niewygodna. Są inni, którym się przejadła. Czy można jednak odrzucić Boga, który objawił się nam jako Ten, który jest Miłością? Można, a nawet trzeba, aby uciec przed odpowiedzią. Albowiem Miłość domaga się miłości. I dlatego tak bardzo lękamy się wiary. Tak naprawdę uciekamy przed miłością, która wiele kosztuje. Miłość oznacza porzucenie egoizmu – już nie ja jestem najważniejszy, ale ten drugi. Już nie moje się liczy, ale zabiegam o szczęście innej osoby i wszystko, co moje, jej ofiaruję. Miłość jest ofiarą i wiele kosztuje, dlatego ludzie tak często nie chcą kochać. Lepsza wydaje się im ucieczka przed miłością aniżeli tajemnicze piękno, które jest jej kształtem. Istnieje jeszcze inny problem związany z naszym odwracaniem się od Boga. Często bowiem człowiek traci swą dziecięcą wiarę, a nie potrafi dorosnąć do wiary dojrzałej. A nawet jeśli czuje głód Ewangelii, to wstydzi się wejść do kościoła. Myśli, że wszyscy nagle patrzą na niego, że powtarzają sobie na ucho: Koniec świata, Iksiński przyszedł na nabożeństwo! I dlatego z lękiem patrzą w stronę wiary: może nie dam rady, ośmieszę się tylko, świętość jak skórka bananowa powali mnie na ziemię. Lepiej zatem pozostać w mroku byle jakiej egzystencji niż szukać światła wiary. Tutaj może ktoś powstać i postawić pytanie: dlaczego Bóg ukrył się przed nami? Dlaczego przynajmniej raz w roku – dla naszego dobra – nie objawia swej obecności? Mógłby przecież każdego 2 października wyświetlać na niebie stukilometrowy neon: Nie grzeszyć, bo się policzymy. Pan Bóg! Wówczas ludzie prowadziliby bardziej przyzwoite życie. Owszem, owszem. Jednakowoż Pan Bóg pragnie, abyśmy Go szukali. Pragnie wiary, a prawdziwa wiara jest nieustannym wyborem, nie zaś jałową pewnością. Wiara nie jest wiedzą, z której nic nie wynika, oprócz nadętej wyższości, ale jest poematem, wędrówką w nieznane. A my mocno wierzymy, że ci, którzy zaufali Panu… (jak pisał prorok Izajasz). Ci, którzy zaufali Jego miłości, otrzymują przewodnika w drodze do nieba, którym jest Anioł Stróż. Można za ateistą powtórzyć – nie widziałem, nie zobaczyłem, pozostanę sceptyczny. Może jest anioł, a może jednak nie ma go i nigdy nie było? Istnienie aniołów jest niezależne od naszej wiary i niewiary, od naszej wiedzy i niewiedzy. Podobnie jak istnienie szatana – jeżeli istnieje, to istnieje, nawet jeśli nikt o tym nie pamięta i stanowi to przedmiot drwin. Jeżeli jednak go nie ma, to nawet gdyby wszyscy mieszkańcy ziemi byli satanistami, to diabeł dalej nie istnieje. Popatrzmy na karty Pisma świętego. Na wiarę Świętych. Na stwierdzenia teologii. Bóg zna serce człowieka i wie dobrze, kim jesteśmy, dlatego otrzymaliśmy pomoc właśnie w osobie aniołów. To przez nie wykonywana jest Boża Opatrzność nad światem. One czuwają nad każdym śmiertelnym na drodze jego nieśmiertelności. Bóg jest realistą i doskonale rozumie, że człowiek jest tylko człowiekiem – istotą samotną i nieszczęśliwą (Psalm 25). Marny, mierny i mizerny, sam nie podoła. Choć tak naprawdę Bóg nie żąda od nas doskonałości, lecz oczekuje na miłość i nigdy nie stawia zadań ponad nasze siły. Właściwie wszystkie nasze życiowe zmagania są jedynie pretekstem, dzięki któremu Bóg pragnie nas zbawić. A dla ułatwienia dostajemy jeszcze przyjaciela naszej duszy, który ma nas prowadzić i strzec, Anioła Stróża. A anioł: widzi więcej, słyszy nasz strach, ból, bezradność i rozpacz. Jest wreszcie uważny i wrażliwy. Nie dziw się, że wobec takiego piękna mdleją malarze i poeci… Niesamowite zdanie o tym tajemniczym świetle, które niosą w sobie te niebiańskie duchy, zapisał Rainer Maria Rilke: Albowiem piękno jest tylko przerażenia początkiem, który jeszcze znosimy/ Z takim podziwem, gdyż beznamiętnie pogardza naszym unicestwieniem./ Straszliwy jest każdy anioł. Pozornie Rilke zanotował w tych słowach okrutną uwagę, ale wmyślając się w sens jego poezji dostrzeżemy, iż anioł pogardza śmiercią cielesną, albowiem słyszy już muzykę naszego zmartwychwstania…! Powróćmy do tytułowego pytania – dlaczego ludzie nie wierzą w Anioły? Oni tylko tak myślą. Myślą, że nie wierzą… Wszak dowodem obecności duchów anielskich są doświadczenia w hospicjum dla umierających. Nikt nie umiera samotnie: wierzący czy ateista, młodszy czy starszy, otoczony rodziną czy zapomniany – zaskakująca jest „jakaś” obecność, która towarzyszy nam w godzinie śmierci. To anioł pochyla się nad człowiekiem, który kończy swą przygodę z życiem. Anioł śmierci ma imię naszego anioła stróża. Mogłeś przez pół życia biec głuchy i ślepy na jego obecność, ale on cię nie opuścił. Taki to wierny przyjaciel. Dlatego uwierz – dopóki bije twe serce, dopóki niesiesz oddech życia, idzie tuż obok, nieodłączny jak cień, przyjaciel twojej duszy. Zakończmy myślą o świętej Matce Teresie z Kalkuty. Ubodzy mówili – ona była naszym aniołem! Tyle dobroci i miłości, zamkniętej w sercu Matki. I Ewangelia, która nie była jakąś świętą teorią od święta albo zbiorem pobożnych życzeń, ale trudem życia. A skoro już cytujemy, dodajmy jeszcze myśl Teodoreta z Cyru: Celem aniołów jest tańczyć i śpiewać. Kto tańczy i śpiewa? Wiadomo – ten kto ma w sobie radość i szczęście. A kto chciałby nieść w sercu radość i szczęście? Kto by nie chciał?! To właśnie jest celem opieki aniołów nad nami – abyśmy idąc za nimi zamieszkali w końcu tam, gdzie radość i szczęście nie ustaje. Foto:Andy Magee / Foter / CC BY-NC

WPofZPg. 230 247 397 460 104 299 439 55 453

dlaczego ludzie patrzą w niebo